krzysztof
krzysztof
dariusz
dariusz
szatrawski
szatrawski
 
    tak cicho śpiewa północ
    refren
    krótki wiersz o czasie
    nauczyciel muzyki
    zamykam oczy i zadaję to pytanie
    pieśń
    życie
    pierwsze powinności
    dziś nie jest wczoraj
    klucze
    jeśli to wszystko chciałbyś nazwać
    gdańskie zaduszki
    tak może się to zaczynać
    w rodzinnym domu mego ojca
    stara droga
    księga przepowiedni
    na wiejskim cmentarzu
    pamięć
    miasto i jego imię
    ex motu
    zapomnienie
    miejsce
    nigdy nie jest zbyt późno
    jesień
    stary rybak
    wrzesień
    albatros
    nieskończoność obojętna
    czas przemijania
    historia
    nagle skończył się wrzesień
    tak cicho śpiewa północ  
    historia
 
 
    Mój nauczyciel historii, w mieście niegdyś pruskim
    potrafił długo i zawile objaśniać mechanikę czasu,
    strategie nieprzewidzianych zdarzeń, chaos rozkwitu
    i logikę upadku, walce klas poświęcał więcej uwagi
    niż koligacjom głów panujących, uważnie śledząc nastroje
    przywoływał ducha sprawiedliwości dziejowej
    a w jego oczach zapalały się suche łzy buntu, czasami
    wskazującym palcem mierzył w Pana Boga, który ukrywał się
    gdzieś wysoko ponad dachem naszego liceum, cóż
 
    szkoła z tradycjami, nawet woźny na swój sposób
    przypominać mógł poetę, albo szalonego dialektyka
    wydawał narzędzia gdy nasza klasa wychodziła na cmentarz,
    sprzątanie zamiast lekcji zatwierdzał rytuał jesieni
    i nauczyciel historii w zgodzie ze wszystkimi świętymi
    prowadził nas na cmentarz komunalny, a w owym czasie
    słowo "komuna" posiadało kilka przynajmniej znaczeń
    i cóż z tego, że każdej wiosny nieuchwytna dłoń
    wyznaczała na czerwonym murze naszego liceum rocznicę
    skoro o grobach katyńskich wiedzieliśmy tyle
    że na geograficznej mapie nie sposób ich odnaleźć
    poza tym trochę wątpliwości, nic pewnego
    historyczny materializm.
 
    W końcu października należało uprzątnąć samotne groby
    zamieść aleję zasłużonych, mieliśmy okazję wypalić papierosa
    za dużym nagrobkiem w niemieckiej części cmentarza
    siadaliśmy na porozbijanych płytach, kruszejący marmur
    pozwalał, by pomiędzy zmyśleniem i drwiną
    odcyfrować kilka zetlałych dat, obco brzmiące nazwisko
    i już śmiech dławił się dymem, nauczyciel historii
    spokojnie flirtował z rusycystką, szyderstwo
    obracało się przeciwko szydercom
    powierzywszy narzędzia kilku klasowym ofermom
    rozchodziliśmy się do swych przyszłych zajęć
    a wiatr pełen butwiejących liści
    powtarzał nieobecne imiona
październik 1990
Copyright ©1997 Krzysztof D. Szatrawski