|
pieśni miłości i rozstania |
niepokój widziałem cię w strugach deszczu spotkanie wody naszej rzeki z wysokiego brzegu ciche słowa zaśpiewane z pamięci dłonie muzyka nocy kiedy tak spoglądasz ostatnia zwrotka zapisane na serwetce kiedy przychodzisz miejsce bez nazwy przynoszę ci pęk róż bezpieczne związki nasycenie cisza przed świtem zimny dzień w mieście powtórzenie ciemności granice nieobecność w ciszy letnich wieczorów nadzieja jeszcze jedna noc z podróży nieodległej bez pożegnania nic wielkiego noc przeznaczona listopadowe słońce nagły zawrót głowy dlaczego tak nagle stary blues z zamkniętymi oczami czyste kartki w środku dnia pieśń przemijania pożegnanie po drugiej stronie ostatni dzień lutego słowa które przyniósł wiatr pieśni miłości i rozstania |
jest południe, listopadowe słońce przemyka się pomiędzy dachami i mokrym asfaltem znajduję w końcu to miejsce johann sebastian bach kończy kantatę o tajemnicy odkupienia o grzechu i ostatecznym zwycięstwie prawdy o czarnej, dobrze parzonej kawie cavatina ulatuje ku ptasim rejestrom i ratuszowy zegar zaczyna kuranty już spóźniony, wypełniam kartę postojową nagły powiew unosi ptaki w pustce rozlegają się ich martwe głosy jak mawiają wiedeńczycy, kawa powinna być mocna, aromatyczna i oczywiście słodka jak pierwsza miłość ale dzisiejsza kawa ma zapach listopadowego słońca rozmawiamy więc o polityce i podobnie nieistotnych sprawach o codzienności, która zapomina o przemijaniu, które nie pamięta o dobrym smaku i kawie która jest naszym świętem później w milczeniu odgadujemy swoje myśli dyskretnie spijamy to milczenie tak nagle przejmujące chłodem i wszystko pamiętamy i wszystko nas zapamiętuje i każda miłość jest pierwsza jak odbite w filiżance spojrzenie a później znów jest listopad pachnie kawa, jest południe i słońce zaczyna zachodzić |
Copyright ©1999 Krzysztof D. Szatrawski |